VII KONCERT ORGANOWY
Byliśmy na koncercie muzyki organowej dnia 25 października 2009. Po wejściu do kościoła uderza wystrój wnętrza - a ścisle rzecz biorąc, brak takiego wystroju. Gdyby nie krzyż stojący w miejscu, gdzie na ogół jest spodziewany ołtarz, można by odnieść wrażenie, że to synagoga. Ale to co przykuwa uwagę osoby z zewnątrz, jest normalnym widokiem dla wiernych Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, inaczej zwanego kalwinizmem. Gdy rozglądałem się po kościele przychodziły mi na myśl lekcje historii z XVI wieku, reforma zapoczątkowana przez Lutra, Kalwina i Zwinglego, konflikty i dysputy z Kościołem Katolickim dotyczące odpustów, kultu świętych, obrazów i rzeżb o treści religinej czy kultu maryjnego. Dysputa aktualna po dziś dzień, ale na szczęście prowadzona w nie tak gwałtowej formie.
Wykonawca muzyki,
Michał Markuszewski, powiedział we wstępnym słowie, że intencją koncertu jest pokazanie organów, niemal automatycznie wiązanych z Bachem i epoką baroku. jako instrumentu służącego do wyrażania bardzo różnorodnej muzyki. Na poczatek usłyszeliśmy więc dwa utwory wchodzące w skład tzw. Gdańskiej Tabulatory Organowej, utwór Bextehudego, mistrza i wielkiego poprzednika Bacha i monumentalną. wypełniającą cały kościół "Fantasia super Komm, Heiliger Geist, BWV651" najsłynniejszego lipskiego organisty.
Potem koncert wypełniły utwory niemieckich kompozytorów romantycznych, muzyka romantyczna rzadko kojarzy się z organami. Lącznikiem był sam Mendelssohn-Bartoldy, który wydobył muzykę Bacha z otchłani zapomnienia i ponownie wprowadził do światowego obiegu muzycznego. Mendelssohna niestety spotkał także trochę podobny los co Bacha. Nieustającymi przebojami są utwory symfoniczne czy koncerty jak. np uwertura do Snu Nocy Letniej, symfonie lub słynny koncert skrzypcowy, ale pozostałą muzykę tego kompozytora rzadko się wykonuje i troche pokryta jest kurzem. Tutaj zostały przypomnianie dwa preludia i fugi - w pierwszej chwili uderzająco podobne do muzyki Bacha, ale jak uważnie posłuchać, to jest oczywiste, że to muzyka całkowicie odmienna.
Dalej mieliśmy muzykę mniej znanych w Polsce kompozytorów, jeden z nich, August Fryer, swoje życie związał z Polską i Warszawą. Były to zarówno utwory potężne i dynamiczne jak "Toccata ze Suity Gotyckiej" Boellmana, subtelna i wyciszona muzyka religijna Augusta Freyera, a także "Romanze" Josepha Rheinbergra.
Utwory wykonane na bis konsekwentnie domykały cały koncert, były to zagrane i stworzone na gorąco improwizacje wykonawcy. Jednym bisem była powolna i spokojna melodia troche przypominająca sentymentalne tematy z holywoodzkich filmów. Drugim bisem była improwizacja oparta na motywie popularnej pieśni kościelnej "Wszystkie nasze dzienne sprawy". Zwłaszcza ten drugi bis jest dobrym podsumowaniem całego koncertu. Pobożna pieśń śpiewana współcześnie przez wiernych na zakończenie wieczornego nabożeństwa, ale autorem jest Franciszek Karpiński. Sam Karpiński jest zaliczany do oświeceniowego nurtu naszej kultury, ale jako autor sentymentamych slelanek jest także zwiastunem romantyzmu. Pieśń jest obecna w tradycji pobożności katolickiej, ale tutaj grana na organach w surowym wnętrzu protestanckiego kościoła. Bardzo dużo różnorodnej treści ujętej w kilkuminutowym, wytworzonym sztuką wykonawczą, organowym utworze.
To samo mozna powiedziec o calym koncercie. Tak naprawdę jedynym czynnikiem łączącym jest tylko sam instrument, poprzez który artyści na przestrzeni wieków i epok wyrażali najróżniejsze intencje i emocje, stosując bardzo róznorodną estetykę.
Cały koncert bardzo nam się podobał, ogromnie załowaliśmy, ze umknęło nam sześć poprzednich koncertów z tego cyklu.