W czasie tej imprezy musiałem poszukać spokojnego miejsca, a nie wiedziałem, gdzie ono jest. Wyszedłem z Wielkiej Sali bocznymi drzwiami na dwór. była ciemna noc, siąpił drobny deszcz, majowy, ale chłodny. Od tych drzwi zaczynał się łagodny stok, a kilkadziesiąt metrów niżej stał źle oświetlony barak, bez ścian. Od bocznych drzwi, którymi wyszedłem, aż do baraku stali rzędem kelnerzy i podawali sobie półmiski z odpadkami z biesiadnego stołu. Na tych półmiskach płynął w stronę baraku strumień kości, ogryzków, roztaplanych sałatek, rybich łbów i mięsnych ochłapów. Poszedłem w stronę barakuNiezwykle plastyczna scena, jedyny problem, że całkowicie zmyślona. Tak jak w Polsce półmiski z jedzeniem po przyjęciu u prezydenta w Pałacu Namiestnikowskim na Krakowskim Przedmieściu (kiedyś miałem okazję być) nie są wylewane na głowy żebraków i nędzarzy skłębionych w kącie ogrodu pałacowego, tak samo w Etiopii cesarz nie kazał rzucać resztek jedzenia ze stołów na swoich wygłodzonych poddanych. Jak się wyzbyć pychy białego człowieka wobec Murzynów z Afryki, to staje się to oczywiste.
ślizgając się w błocie i w resztkach porozrzucanego jedzenia. Przy samym baraku zauważyłem, że ciemność, która jest za nim, porusza się, że coś w tej ciemności przesuwa się, mruczy i chlupoce, wzdycha i mlaszcze. Zaszedłem na tył baraku. W gęstwinie nocy, w błocie i w deszczu stał zbity tłum bosonogich żebraków. Pracujący w baraku pomywacze rzucali im resztki z półmisków. Patrzyłem na tłum, który jadł ogryzki, kości i rybie łby pracowicie i ze skupieniem. W biesiadowaniu tym byŁa uważna, skrupulatna koncentracja, nieco gwałtowna i zapominająca się biologia, głód zaspokajany w napięciu,
w natężeniu, w ekstazie.
Wcześniej przywoływany jest autorytet Evelina Waugha, znakomitego angielskiego pisarza.
Niestety, budowy wlokły się w nieskończoność i kiedy oglądałem stojące w różnych punktach miasta rusztowania i pracujących tam ludzi, przypomniała mi się scena, którą opisał Evelyn Waugh, kiedy w roku 1930 przyjechał do Addis Abeby obejrzeć koronację cesarza: "Wydawało się, że dopiero teraz przystąpiono do budowy miasta. Na każdym rogu stały na pół ukończone budynki. Niektóre już porzucono, przy innych pracowały gromady oberwanych tubylców. Pewnego popołudnia widziałem dwudziestu lub trzydziestu takich ludzi, którzy pod kierunkiem majstra Ormianina usuwali stosy gruzu i kamieni zalegające dziedziniec przed główmym wjazdem do pałacu. Praca polegała na tym, że musieli oni napełnić gruzem drewniane nosidła i następnie opróżnić je na usypisku znajdującym się pięćdziesiąt jardów dalej. Majster krążył między ludźmi trzymając w rękach długi kij. Jeżeli musiał na chwilę odejść, wszystko natychmiast ustawało. Nie oznaczało to, że ludzie zaczynali siadać, rozmawiać, rozkładać się na ziemi, nie, oni po prostu zamierali w tym miejscu, w którym znajdowali się, nieruchomieli jak krowy na pastwisku, czasem zapadali w letarg trzymając w rękach jedną cegłę. Wreszcie zjawiał się majster i wówczas znowu zaczynali poruszać się, ale bardzo ospale, jak postacie na zwolnionym filmie. Kiedy tłukł ich kijem, nie wzywali pomocy, nie protestowali, tylko nieco przyspieszali swoje ruchy. Ciosy ustawały i wtedy wracali do powolnego tempa, a gdy majster ponownie odchodził, natychmiast nieruchomieli i zamierali".To zdanie pochodzi z wydanej w 1931 książki "Remote People", w Ameryce znanej pod tytułem "'They were Still Dancing". Tyle tylko, że Waugh jest znany raczej jako tzw. "storyteller" i jest nonsensem traktowanie tego pisarza jako autorytatywnego źródła informacji o Etiopii. Na bazie doświadczeń z podróży do Etiopii na koronację Haile Selassie powstała satyra Black Mischief, którą według współczesnych kryteriów politycznej poprawności można zakwalifikować jako rasistowską.
Ale nasz "reporter stulecia" nie przekazał swoim czytelnikom tych informacji. Czytelnik się tylko dowiaduje, że w Etiopii panowały bardzo dziwaczne obyczaje i mentalność w 1930 roku, co potwierdza autorytet "zachodniego" pisarza, i równie dziwaczne obyczaje zaobserwował Kapuściński w 1963 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz