Blog do projektu Open Source JavaHotel

środa, 18 czerwca 2014

Byliśmy na operze

W dniu 24 maja 2014 byliśmy w Warszawskiej Operze Kameralnej na przedstawieniu "Napój miłosny" Gaetano Donizettiego, podobało nam się bardzo, chociaż nie wszystkim byliśmy zachwyceni.
"Napój miłosny" to jedno z najbardziej znanych dzieł Donizetttiego, stało się sukcesem niemal od pierwszego wystawienia i po dziś dzień jest jednym z najbardziej popularnych i najchętniej wystawianych dzieł z operowego repertuaru.
"Napó̉j miłosny" jest obecny  w repertuarze Warszawskiej Opery Kameralne od wielu lat, całe przedstawienie jest bardzo dobrze przygotowane i zaśpiewane. Czasami się tylko wydawało, ze głosy śpiewaków rozsadzają skromną scenę teatru. Znakomicie się zaprezentowała młoda śpiewaczka, Agnieszka Kozłowska w roli Aldiny, bardzo dobrze jej partnerowali pozostali soliści.
Natomiast nie spodobała się scenografia. Scenę, oprócz solistów, ożywiają mimowie ubrani w stroje z włoskiej komediu dell'arte, na scenie widzimy postacie przypominające Arlekina i Kolombinę. Mimowie gestami i ruchami podkreślają rozwój akcji, czasami biorąc w niej aktywny udział. Bardzo dobrze się to sprawdza w początkowej scenie, gdy Adina głośno opowiada przeczytaną historię Tristana i Izoldy i mimowie na drugim planie odgrywają tę scenę. Ale taka konwencja nadaje całemu przedstawieniu wyraz ogromnej sztuczności, umowności. "Napój" to przecież historia wielkiej miłości biednego, niepiśmiennego i nieśmiałego wieśniaka Nemorina do bogatej i kapryśnej dziedziczki Adiny. Z pozoru wszystko przemawia przeciwko Nemorinowi, ale jego uczucie jest tak gorące i szczere, że "doktor" oszust Dulcamara przemienia się w prawdziwego cudotwórcę, fałszywa mikstura staje się magicznym napojem, sierżant Belcore, istny bóg wojny Mars któremu pada w ramiona nawet bogini miłości Wenus, poddaje się i rejteruje, sam Nemorino dziedziczy majątek i na końcu zdobywa uczucie pięknej Adiny. Rzeczy fałszywe i niemożliwe stają się prawdziwe i osiągalne.
Jest to historia bajkowa, ale przecież nie baśniowa, nierealistyczna, i to właśnie trochę zgrzyta ze scenografią.
Od premiery tej opery w Warszawskiej Operze Kameralnej minęło już 7 lat, może czas najwyższy aby odświeżyć sceniczną koncepcję przedstawienia i dać lepszą oprawę do wspaniałej gry solistów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz